Etykiety

Samochód


Nowiutkie SUZUKI prosto z salonu. Obiecałeś jej to auto i doskonale pamiętasz, jak bardzo nie mogła się doczekać aby je odebrać. Pojechaliście razem. Pogoda była śliczna, wszystko miało się udać idealnie. Kiedy już załatwiłeś formalności, ona uparła się że będzie prowadzić. Na początku nie chciałeś się zgodzić, ale uległeś.
Jak zwykle.
W końcu ten samochód miał być dla niej.
Obiecała, że będzie jechać ostrożnie i tym razem nie przekroczy prędkości – bo ostatnio zdarzało jej się to dosyć często. Wiedziałeś, że dotrzyma słowa. Ale nadal miałeś dziwne, nieuzasadnione niczym obawy, mimo że jechałeś tuż za nią.
W końcu dojechaliście do tamtego miejsca.
Myślę że doskonale wiesz, o czym mówię. Wtedy straciłeś ją z oczu, na chwilę. Pomiędzy was wjechał inny samochód. To normalne, nie prowadziła przecież pierwszy raz. Nie musiałeś jej niańczyć.
Zatrzymaliście się na światłach.
Czerwone. Pomarańczowe. Zielone.
Ruszyliście. Do domu zostało jeszcze tylko parę kilometrów.
Nagle usłyszałeś trzask, pisk opon i krzyk jakiegoś chłopca. Pierwszy raz w życiu stał się świadkiem wypadku, nic dziwnego że się wystraszył. Miał tylko kilka lat.
Zaparkowałeś auto na chodniku i wybiegłeś z niego jak poparzony. Kobieta w fioletowej sukience dzwoniła po pogotowie, jedną z osób poszkodowanych w wypadku był jej wujek. To dziwny zbieg okoliczności, że akurat teraz znaleźli się w tym samym miejscu. Na szczęście nie miał on poważnych obrażeń.
Trzy samochody znajdujące się na środku jezdni, w tym jeden całkowicie zmasakrowany.
To nie mógł być przyjemny widok.
Tym bardziej, że w jednym z nich znajdowała się Twoja kobieta. Ona tutaj ucierpiała najbardziej, to w jej nowiutki samochód wjechały dwa pozostałe auta. Dlaczego? Tego akurat nie wiem.
Podbiegłeś i jak bezradne dziecko próbowałeś coś zrobić. Nie mogłeś jej stamtąd wyjąć, nie było szans. Ale wtedy nie do końca zdawałeś sobie sprawę z zaistniałej sytuacji.
Pamiętasz jak jacyś mężczyźni odciągali Cię z tamtego miejsca? 
A mogłeś być tam zamiast niej. Mogłeś jej nie ulegać i zaufać swoimi przeczuciom.
Mogłeś?
Nie, to nie Twoja wina. Widocznie tak musiało być.
Krew. Nie było jej tak wiele, ale mimo wszystko ten obraz zapadł Ci w pamięci jako jeden z najgorszych. Łzy spływały jej po zakrwawionej twarzy, nie jestem pewna czy zauważyłeś.
Szczęka złamana w dwóch miejscach, a poza tym parę innych obrażeń. Nie byłeś w stanie nic zrobić.
Bolało, prawda?
Potem godziny spędzone w szpitalu, w grobowej ciszy i strachu. I to okropne poczucie winy.
Tamtego dnia miało miejsce coś jeszcze, ale nie będę Ci o tym przypominać.
Wiem, że nie chcesz do tego wracać.
Wyzdrowiała dosyć szybko. Jest silna. Na jej twarzy nie widać już blizn, a o tym dniu potrafi opowiadać niemal bez żadnych emocji. Jednak nie mówi o wszystkim. Nic dziwnego. 
Tamten samochód nadawał się tylko do kasacji. Ale to nic, przecież kupiłeś jej kolejne auto.
Nadal jeździ dosyć szybko, przecież wtedy nie była niczemu winna.
Nie boi się.
Jednak Ty się o nią martwisz. Teraz częściej, chociaż nie zawsze o tym mówisz. Przecież nie możesz ciągle jej pilnować.
I czasami zastanawiasz się, co by było gdybyś wtedy prowadził ten samochód.
Ale o tym nigdy jej nie powiedziałeś. Nie byłeś w stanie.
Rozumiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Agata | WS.