Etykiety

***


pamiętam nasze wspólnie spędzone wieczory
chodzenie za rękę, do parku, na stacje
pamiętam jak mówiłeś mi o świetle gwiazd
i pamiętam randki, śniadania, kolacje
pamiętam twoje słowa i twój ciepły dotyk
oddech twój tak szybki, twoje bicie serca
i pamiętam te wszystkie pierwsze pocałunki
których odmówiłam
ona była pierwsza

pamiętam jak pisałeś ile do mnie czujesz
jak na co dzień milczałeś, jak błądziłeś wzrokiem
i jak w końcu stwierdziłeś że to nie przeze mnie
że to nie na zawsze, że napiszesz potem
że się jeszcze spotkamy, że "przepraszam mała"
że ludzie odchodzą, przychodzą kolejni
no i żebym czasem w nocy nie płakała
"serce mi się kraja, gdy widzę jak cierpisz"

a mi serce pękło, choć cię nie kochałam
wciąż nie rozumiejąc, ciągle jedno zdanie
tak do siebie samej w kółko powtarzałam
"nie miłość cię zniszczy, ale przywiązanie"

***


kochałam go wcześniej niż ty, Calineczko
jak płakał w przedszkolu, śmiał się w podstawówce
kochałam jego noce i słoneczne dni
jak dzwonił co wieczór i czekał aż usnę
kochałam go gdy mówił że cię bardzo kocha
kiedy o mnie zapomniał no bo byłaś ty
i kochałam go wtedy gdy po tobie płakał
gdy przy lampce wina lały mu się łzy

kochałam go bardziej niż ty, Calineczko
jego zgryźliwości i że czasem krzyczał
kochałam jego sprawy, które oddał mi
bał się że cię straci więc tyle ukrywał
kochałam go gdy mówił "chodźmy na herbatę"
a kończyliśmy pijani gdzieś w jego pokoju
i kochałam go nawet kiedy długo milczał
i gdy wracał do mnie zamiast pójść do domu

tak kocham go dłużej niż ty, Calineczko
może to przypadek, może kwestia stażu
a;e dziś przychodzi znowu tylko do mnie
wmawia że tęsknotę zniszczy upływ czasu
to ze mną spaceruje, mi daje całusy
lecz mnie boi serce bo jest nieszczęśliwy
i choć tobą gardzę, chcę byś znowu była
świat i tak od zawsze był niesprawiedliwy
ja go będę kochać z tobą, jeśli muszę
kosztem jego dobra, nie dam sobie szczęścia
a on gdy zrozumie i tak do mnie wróci
w końcu jesteś ważna, lecz ja najważniejsza

***


zanim mi to zrobiłeś, nie zadrżały ci dłonie
cisza nastała tak nagle, świat jakby powoli umierał
i to ja czułam jego ostatnie bóle i jęki
dlaczego wszyscy patrzyli, dlaczego nikt ci nie przerwał?

mój świat mi umierał w ramionach razem z ostatnią nadzieją
z resztkami zszarganej godności patrzyłam mu prosto w oczy
i to ten świat, niegdyś piękny, dziś mnie przypierał do ściany
bez żadnych zbędnych wyjaśnień brutalnie pozbawiał wolności

już nie chcę tego pamiętać

nazajutrz przyszłam na świat, z bezsiły powstało życie
ciebie nie muszę już znać i nie ucieknę już z krzykiem
bo nauczyłeś mnie milczeć, kiedy ktoś łamie mi serce

dziś role się odwracają

nie czuję niczego więcej

***


byłaś niechcianym dzieckiem, nawet śmierć cię nie chciała
podczas twoich narodzin niebo bardzo płakało
lecz skoro już przyjął cię świat, musiałaś bardzo się starać
zamknięta w pustym mieszkaniu kolejny raz umierałaś
los w końcu zesłał ci jego - wsparcie i silne ramiona
obiecał ci jasne dni, zaczęłaś wszystko od nowa
lecz nikt nie przewidział detalu - tak trudno było cię kochać 
więc coraz częściej, bezradnie wychodził z domu bez słowa
i zamiast niego - to los wciąż bezwiednie wiązał ci dłonie
a on ze swym strachem, tęsknotą - uciekał myślami do niej
z czasem zaczął i ciałem, znowu zostałaś sama

a teraz siedzisz tu ze mną, niepewnie próbujesz rozmawiać
i mówisz mi o tym wszystkim - dzisiaj nie jesteś już słaba
próbujesz wyjaśniać jak było, starasz się opowiadać
a ja cię rozumiem bez słów

też nigdy nie byłam kochana

***


całował jej jasną skórę zmęczonymi dłońmi ciężkie spojrzenie jak rosa spoczęło na skroniach a ptaki poczęły śpiewać nieco głośniej niż zwykle wiatr dął jak nigdy dotąd, wreszcie mogli się kochać
wśród drzew, gałęzi i liści blade ciało dziewczyny oczy zasnute mgłą, chmurami zasnute niebo i deszcz błyskawic, huk grzmotów, płytki oddech mężczyzny zauroczony jej pięknem już nie dostrzegał niczego
z jej gardła wydobył się krzyk, lecz zastygł w zsiniałych ustach spojrzenie pełne wyrzutu przykryły ciężkie powieki a on opętany miłością, stanął do walki z naturą choć nie mógł zatrzymać czasu sprzeciwił się samej śmierci

odbierał jej resztki godności, palcami zdzierając materiał usta błądziły gdzieś we mgle przy ustach niemej kochanki pot i łzy na policzkach mieszały się z zimnym deszczem wtedy, przy pierwszym spotkaniu widzieli się po raz ostatni
potem przynosił jej kwiaty - bratki, błękitne hiacynty pisał dla niej i śpiewał, a w oczach nadal miał obłęd choć nigdy jej już nie zobaczył bywał nadzwyczaj spokojny z czasem stał się artystą, a serce lasu - ogrodem
© Agata | WS.